Branżowy enfant terrible „nie jest fanem metod” PlayWaya, ale docenia jego wkład.
Wczoraj informowaliśmy, że założone przez Miąsika Pixel Crow zmierza ku parkietom NewConnect, a sam projektant szuka zewnętrznego finansowania i planuje i „wejść w koprodukcje”.
Najwyraźniej postanowił on nieco podgrzać atmosferę wokół spółki, udzielając wywiadu Pawłowi Biderzyckiemu (Strefa Inwestorów). Miąsik opowiada w nim o pracy w małym zespole, pędowi ku grom-usługom, opóźnianiu premier czy współpracy z wydawcami. Najciekawsze fragmenty dotyczą jednak polskiego potentata w dziedzinie symulatorów.
Miąsik ocenił, że dziś studiom łatwiej o finansowanie. O ile kiedyś mogły one pozyskać pieniądze jedynie od zewnętrznego wydawcy, z czasem paleta możliwości ulegała rozszerzeniu.
„Kiedyś im (twórcom – dop. red.) mówiłem, żeby zarobili gdzieś indziej albo pożyczyli. To były takie czasy, że sam miałem problemy ze zdobywaniem pieniędzy na tworzenie gier, mimo że miałem kilka sukcesów na koncie. Sytuacja początkującego dewelopera była wtedy beznadziejna. Dzisiaj im mówię – idź do Krzyśka”.
Dopytany, czy chodzi o prezesa PlayWaya, potwierdził.
„Nie jestem fanem metod pracy Krzysztofa Kostowskiego, ale muszę mu oddać to, że moim zdaniem PlayWay zrobił dla polskiego gamingu więcej niż CD PROJEKT (pisownia oryginalna – dop. red.). CD PROJEKT może zmienił postrzeganie branży, ale realnych pieniędzy w sektor i w teamy, które realizują swoje projekty Krzysiek włożył dużo, dużo więcej. (…)
Owszem, można próbować się zatrudnić w CD PROJEKT i zostać wąsko wyspecjalizowanym grafikiem czy programistą z świetną pensją, który ma minimalny wpływ na to, co robi. Wszystkim innym, którzy nie chcą robić takich gier jak CD PROJEKT, albo mają swój pomysł, pieniądze może dać Krzysiek. On inwestuje w te studia, nigdy nie sprzedaje akcji, mniej lub bardziej, ale zawsze je wspiera i dzięki niemu są w stanie pozyskać inwestorów. To jest naprawdę przełom i gdyby nie to polski gaming nie byłby dzisiaj tak ciekawy jak jest. Obecnie doczekaliśmy się także innych krajowych wydawców skłonnych do finansowania polskich produkcji, co zwiększa jeszcze bardziej różnorodność i szanse na niespodziewane hity”.
Cała rozmowa jest dostępna pod tym adresem.