Gra zaliczyła poślizg, a jej twórcy – kraksę na giełdzie. Nie dziwi więc, że zdecydowano się zmienić rejestrację.
Powstająca od trzech lat produkcja miała wjechać na nasze dyski 7 listopada. Tyle że twórcy niespodziewanie przesunęli premierę, zapobiegawczo zmieniwszy tytuł na Drift20. Obiecywali wówczas lepszą optymalizację i poprawę błędów, poinformowali również, że w szlifach pomoże im zespół PlayWay Testing Center. Dodajmy, że giełda nie przyjęła tych deklaracji ze spokojem, w ciągu doby kurs ECC Games spadł o 17%, do poziomu 1,7 zł (blisko historycznego minimum!)
Po listopadowych spadkach nie ma już jednak śladu, dziś za akcję spółki zapłacimy 3,2 zł. Mało tego: szykują się kolejne wzrosty, bo – jak ujawniono – gra trafi do early accessu wiosną bieżącego roku.
Skąd (ponowna) zmiana tytułu? Oddajmy głos prezesowi Piotrowi Wątruckiemu:
„Decyzja ta ma charakter stricte marketingowy. Planujemy długoterminowe wsparcie dla gry, które obejmować będzie m.in. nowe trasy, samochody i części do tuningu, dodatkowo chcemy w ten sposób sprawić, aby w świadomości graczy tytuł utrzymywał się jak najdłużej jako nowy, świeży projekt”.
Prezes przypomniał, że jego zespół współpracuje z zawodowym kierowcą rajdowym (Pawłem Groszem, wicemistrzem Ligi Drift Open w 2017 roku) i pozyskuje umowy licencyjne na marki samochodów i części. O realistyczny tuning maszyn ma zadbać znana na rynku motoryzacyjnym firma Ecumaster.