Historycy kłócą się, czy Powstanie Warszawskie w ogóle powinno wybuchnąć. Recenzenci Warsaw twierdzą, że owszem… ale jeszcze nie teraz.
Nawigowanie po mapie okupowanej stolicy, ostrzał artyleryjski, miotacz ognia, dzielne sanitariuszki i niemieckie czołgi. A na deser: wcale niesubtelne nawiązanie do „Ostatniej Wieczerzy” da Vinciego. Gra Pixelated Milk jest już dostępna i z tej okazji mamy dla Was jej zwiastun premierowy.
Pierwsze recenzje pojawiły się na chwilę po debiucie, trudno jednak mówić o jednomyślności mediów. Rozstrzał ocen prezentuje się następująco:
The Games Machine – 8,3/10
Cultured Vultures – 8/10
PPE.pl – 8/10
SpazioGames 7,8/10
Millenium – 71/100
Metro – 6/10
PC Invasion – 6/10
Komputer Świat – 6/10
ScreenRant – 2,5/5
Ciepło wypowiedział się o tytule rodaków Wojciech Gruszczyk (PPE.pl), który docenił zarówno wierność historii, moralną niejednoznaczność podejmowanych decyzji, taktyczność starć i niską cenę (w Polsce tytuł można nabyć za niespełna 50 zł!). Pokręcił natomiast nosem na eksplorację (a raczej: jej wygląd) oraz powtarzalność rozgrywki. Jak twierdzi:
WARSAW łączy kilka mechanik ze znanych gier i osadza wszystko w ponurej rzeczywistości Powstania Warszawskiego. Chciałbym wierzyć, że każdy gracz poczuje tę atmosferę, która mnie wielokrotnie przytłoczyła, bo produkcja Pixelated Milk niesie za sobą mocne przesłanie. Gameplay można oczywiście rozbudować, pokusić się o lepsze przedstawienie wydarzeń, ale nawet w tej sytuacji najnowsza gra to produkcja, którą warto sprawdzić, by przekonać się z jakimi problemami musieli radzić sobie Obrońcy Warszawy.
Ostrzejszy był recenzent Metro, któremu spodobały się zarówno realia, walor edukacyjny, jak też zgrabne połączenie walki à la Darkest Dungeon z inspirowanym XCOM-em zarządzaniem bazą. Odstręczyły go natomiast niedoróbki i pobieżny tutorial. Mimo wszystko dziennikarz kończy swój tekst optymistyczną nutą:
Warsaw jest niemal zrujnowane przez moc błędów i glitchy, w tym crashe i zepsute zapisy stanu gry. Chociaż przynajmniej wiesz, gdy te się wydarzą. Tymczasem dalej nie jesteśmy pewni, czy procentowe wartości celności to dzieło bugów, czy nie; wielu problemów przysparzają niedziałające zdolności lub żołnierze, którzy nie dochodzą do siebie po kontuzjach (…) To świetna gra, ale zakopana gdzieś pod tymi wszystkimi błędami i przeszkodami. Jest jednak na tyle różna od Darkest Dungeon, by warto było do niej wrócić za kilka miesięcy, kiedy – miejmy nadzieję – będzie działać poprawnie.