Vampire The Masquerade Coteries of New York: „Moralne rozedrganie” kontra „cringe, k-pop i Call of Duty”

Niektórzy recenzenci twierdzą, że wampir mrozi krew w żyłach. W innych krew się burzy.

Ośmiomilionowa metropolia nie ma pojęcia o istnieniu Kainitów. My natomiast co nieco o nich wiemy (dzięki dotychczasowym zwiastunom), acz premierowy trailer to dobra okazja, by w szczegółach opowiedzieć o obsadzie i scenografii „Nowojorskich koterii”.

Gdy piszę te słowa grę zrecenzowało dziewięć notowanych na Metakrytyku portali. Jej średnia zatrzymała się na poziomie 69%, a rozkład ocen nie jest szczególnie szeroki.

  • Cubed3 – 8/10
  • Ragequit.gr – 78%/100
  • Cultured Vultures – 7.5/10
  • Wccftech – 7/10
  • TheGamer – 3,5/5
  • PC Invasion – 7/10
  • IGN Italia – 6.9/10
  • The Indie Game Website – 6/10
  • Shacknews – 5/10

Dość wysoko ocenia wysiłki Polaków Stephen Wilds (Cultured Vultures). Jak pisze: wybór klanu (Toreador, Venture, Brujah) ma pewien wpływ na opowiadaną historię i dyscypliny, jakimi później dysponujemy. (A skoro już o dyscyplinach: choć gra – podobnie jak Bloodlines-  nie zawraca sobie głowy tłumaczeniem lore’u, twórcy wbudowali w nią wampirzy leksykon). Choć jednak początkowe decyzje są kosmetyczne lub zgoła oczywiste, z czasem pojawiają się dylematy bez dobrych odpowiedzi, które wprowadzają odbiorcę w stan moralnego rozedrgania.

Ponadto Wilds docenia dodanie kilku oczywistych dla „Maskarady”, ale świeżych dla visual novelek mechanizmów (chociażby głodu). Krytyk chwali malowane grafiki („znakomite”) i oszczędną reżyserię dźwięku (tytuł bazuje raczej na plamach ambientu i dźwiękach tła). Ubolewa natomiast, że budżet nie pozwolił na zarejestrowanie kwestii mówionych, a scenarzyści poskąpili nam opcji romansowania.

Co jednak dla powieści wizualnej najważniejsze – krakowski wampir okazuje się być dobrze napisany. Jak czytamy w recenzji:

Czytania jest dużo, ale nigdy nie robi się nudno, może z wyjątkiem kilku powtarzających się części. Motywy i akcenty pasują do makabrycznego settingu, wszystkie postacie i interakcje wydają się dobrze przynależeć do tego świata. Proza może być nieco kwiecista i zawierać kilka błędów, ale jednocześnie udaje się w nią wpleść kilka zabawnych odniesień do popkultury. Ponieważ czytania jest dużo, cieszy, że rozmiar i szybkość przewijania tekstu można dostosować w opcjach.

Średnią ocen krakowskiej hybrydy visual novel i RPG-a zaniża (bardzo osobisty) artykuł Brittany Vincent (Shacknews), która krytykuje grę właśnie za pisarstwo. Dziennikarce podoba się prolog (zręcznie prezentujący lore „Maskarady”), gani natomiast niemożność personalizacji postaci (której możemy obrać jedynie wspominany klan). Poświęciwszy kilka akapitów na zarysowanie fabuły, recenzentka stwierdza:

Vampire: The Masquarade – Coteries of New York wygląda całkiem fajnie, prawda? (…) Niezbyt fortunnie większość zabawy, jaką oferuje, co ok. 20 minut trzeba przerwać przez wzgląd na jedną z najbardziej cringe’owych taktyk pisarstwa, jakie kiedykolwiek widziałam.

Ponoć scenariusz jest nierówny, a psują go (chwalone przez kolegę z Cultured Vultures) popkulturowe wtrącenia („wyobraź sobie Wywiad z wampirem napisany w emoji”).  Krytyczce nie podobają się m.in. odniesienia do k-popu czy Call of Duty, które – jej zdaniem – zmniejszają immersje. Wystawiwszy tytułowi 5/10 konstatuje:

Podeszłam do tej gry spodziewając się, że ją polubię i jej większość polubiłam. Ale ostatecznie nie mogłam przejść do porządku dziennego nad jej dziwnym tonem i poczuciem, że została napisana przez kogoś, kto nie szanował materiału źródłowego, ale chciał napisać samoświadomą parodię.

W przyszłym roku produkcja zadebiutuje na PS4 i XBO, Draw Distance nie wyklucza również konwersji na konsole kolejnej generacji. Więcej o grze dowiecie się z naszego wywiadu z jej scenarzystą, który opowiedział na łamach PolskiGamedev.pl m.in. o tym, jak zmieniła się estetyka “Maskarady” od czasów kultowego Bloodlines, jak Draw Distance podchodzi do seksualności wampirów i co łączy (a co dzieli) ich tytuł z produkcjami Telltale Games. Z kolei company deveopment manager Draw Distance opowiedział nam o dotacjach unijnych, wizji na kolejne gry, nieudanej kampanii na Kickstarterze oraz o tym, jak niezależne produkcja radzą sobie na Steamie i Switchu.