Zakończyły się dwumiesięczne negocjacje między SPD, Zielonymi i liberałami z FDP. Dla niemieckiej branży to szansa. Dla polskiej – zagrożenie.
Wraz z zaprzysiężeniem gabinetu „koalicji świateł drogowych” zakończą się trwające 16 lat rządy Angeli Merkel, nowym kanclerzem zostanie zaś socjaldemokrata Olaf Scholz.
W podpisanej właśnie umowie znajdziemy m.in. uzgodnienia dotyczące obsady resortów, plany odejścia od węgla do 2030 r. oraz postulat legalizacji marihuany. Nas jednak powinno interesować co innego, a mianowicie: śmiałe plany związane z kulturą cyfrową.
Rząd SPD, Zielonych i FDP zamierza:
- zapewnić studiom stabilne finansowanie
- zażegnać biurokratyczne hamulce, na jakie natrafiają niemieccy producenci gier, chcąc ubiegać się o finansowanie
- zmniejszyć przeszkody w cyfryzacji i wprowadzaniu szerokopasmowego internetu
- wzmocnić lokalizację gier
- zwiększyć rolę Niemiec jako miejsca rozgrywek e-sportowych i pozwolić klubom e-sportowym działa w taki sposób, jak organizacje non-profit
Największe partie RFN dają do zrozumienia, że rola niemieckiego gamedevu w gospodarce stale rośnie, chcą więc dalej rozwijać jego potencjał. Nacisk na rozwój tamtejszej branży ma skutkować wzrostem jej konkurencyjności, co może być dla Polski sporym wyzwaniem.
Tymczasem wsparcie dla krajowych producentów pomału wygasa. W rozmowie z niżej podpisanym Jakub Marszałkowski (Game Industry Conference) tak komentuje ich sytuację na łamach „Polityki”:
„Być może wchodzimy właśnie w trudny okres? Kończą się dotacje, nie ma już GameINN, a więc 100 mln zł, które każdego roku płynęły na prace badawczo-rozwojowe czy Go2Branda mającego stanowić wsparcie dla eksportu gier. Kolejnych nie widać, a tymczasem Niemcy obiecują swoim twórcom 200 mln euro w ciągu czterech lat”.
Zapytany zaś, czy pieniądze rzeczywiście są potrzebne na prace badawczo-rozwojowe, odparł:
„European Games Developers Federation i inne organizacje branżowe od dawna wskazują, że środki nie są potrzebne na innowacje technologiczne. Technologii używanej przy produkcji gier mamy dużo i jest ona tania, wcale nie trzeba produkować nowej. Musimy natomiast – co zauważyli właśnie Niemcy – wspierać tzw. innowację contentową: nowe sposoby opowiadania historii, grania, szerzenia kultury. Skupmy się na produkcji dobrych gier, które dotrą do milionów odbiorców, promując naszą wizję świata”.