Krytycy bili się nie tylko z myślami.
Metakrytyczna średnia z 20 ocen zatrzymała się na poziomie 74%. Tradycyjnie spójrzmy, jak produkcję oceniły największe portale:
- WellPlayed – 9/10
- VG247 – 4/5
- PC Invasion – 8/10
- ScreeRant – 4/5
- GameSpot – 8/10
- Twinfinite – 4/5
- God is a Geek – 8/10
- Everyeye.it – 7,8/10
- Hardcore Gamer – 3,5/5
- Destructoid – 6/10
- GamesHub – 2/5
Richard Wakeling z redakcji GameSpotu zaczyna swój tekst od wyliczenia (niezbyt) subtelnych nawiązań do popkultury. Jak jednak twierdzi: choć gra Dzwinela nigdy nie traktuje się zbyt poważnie – potyczki mają w sobie głębię, a animacje starć są „imponujące i zaskakujące”. Ponoć duża w tym zasługa biorącego udział w sesjach motion capture kaskadera Erica Jacobusa. (Po cichu zresztą zdradźmy, że wywiad z ww. przeczytacie w drugim wydaniu magazynu „PolskiGamedev.pl”).
Recenzent porównuje system walki do rozwiązań znanych z batmańskiej trylogii (protagonista jest często otoczony przez wrogów, a nasza w tym głowa, by w odpowiednim momencie się przeturlać, użyć kontry lub wyprowadzić kombo). Krytyk chwali sobie zróżnicowane finishery oraz ponad setkę broni.
Jak jednak twierdzi: choć Dzwinel zapewnił nam 41 różnorodnych poziomów, jego gra jest dość krótka, bo zaliczenie pojedynczej lokacji trwa krócej niż pięć minut. Historia zaś, choć zabawna, była dla dziennikarza „przeszkodą”; ów kręci zresztą nosem na „gadatliwość” postaci niezależnych, których kwestie wybijały go z rytmu.
„W Midnight Fight Express nie znajdziecie wiele poza krwawą walką, ale potyczki oferują tak wiele głębi, różnorodności i satysfakcji, że gra niekoniecznie potrzebuje wiele więcej”
– konkluduje.
Mniej entuzjastyczna jest Zoey Handley (Destructoid). Również ona porównuje kuksańce do systemów rodem Batmana i/lub Assassin’s Creedów (no, przynajmniej tych sprzed czasów Odyssey). Krytyczka narzeka na projekty niektórych lokacji („część poziomów jest pomysłowa, część – irytująca”), konieczność odblokowania wielu ciosów czy nieprzydatność rzutów (których stosowanie czyni nas podatnym na obrażenia).
„Są momenty, gdy Midnight Fight Express jest naprawdę dobre. Ale bywa również frustrujące. Szczególnie wkurzyły mnie walki z bossami, na których nie działa sporo ciosów (…). Na nerwy działał mi także writing”.
– pomstuje Handley, której nie podoba się wyświechtany wybieg fabularny (protagonista budzi się z amnezją) i „leniwe” czerpanie z popkultury.
Czy jej krytyka jest zasadna – przekonamy się 23 sierpnia, gdy tytuł zadebiutuje na pecetach i konsolach minionej generacji (dodajmy, że już w dniu premiery trafi on do Game Passa). Edycja na Switcha powinna się z kolei ukazać pod koniec września.
W tzw. międzyczasie polecamy Waszej uwadze wciąż świeżutki trailer oraz materiały z sesji motion capture.