Ponury obraz Techlandu i jego szefostwa wyłania się z artykułu, który przygotował serwis The Gamer.
Możecie pamiętać nasz ubiegłoroczny tekst, w którym jeden z twórców Dying Lighta 2 nazywał prace nad tytułem „totalną rozsypką”. Techland naszym doniesieniom publicznie zaprzeczał, teraz jednak znów pojawiają się informacje, które stawiają wrocławską firmę i jej kadrę kierowniczą – z prezesem Marchewką na czele – w kiepskim świetle. Przykre rewelacje opublikował serwis The Gamer. Redakcja portalu odbyła rozmowy z dziesięcioma anonimowymi pracownikami Techlandu – i ci do powiedzenia mieli wiele złego.
Źródłem problemów mają być m.in. osoby z górnych warstw firmowej hierarchii. Rozmówcy serwisu wskazują na nieprofesjonalne przekazywanie feedbacku. Gdy jeden z artystów pokazał swój projekt przełożonym, ci ocenili go jako „pedalski”. Miało też dojść do spotkania, podczas którego rozmowa zeszła na temat prezentowanych w grze „nowoczesnych mrocznych wieków (średnich – przyp. red.)”. Obecny na sali szef zespołu zauważył, że „wtedy przynajmniej wiedziano, co robić z kobietami”. Paweł Marchewka nie zaprzecza, że obie sytuacje miały miejsce, ale podkreśla, że stoi to w sprzeczności z firmowymi standardami, autor seksistowskiej uwagi został pouczony, a Techland planuje wdrożyć w tym roku odpowiednie szkolenia z zakresu komunikacji.
Nazwisko Pawła Marchewki pojawia się również w kontekście obsadzenia jego żony, Aleksandry, w roli szefowej działu kadr – mimo braku wcześniejszego doświadczenia na tym polu – oraz zatrudnienia siostry na stanowisku szefowej działu sprzedaży międzynarodowej. Osobiste powiązania na szczycie mają z jednej strony utrudniać pracownikom zgłaszanie problemów kadrom, z drugiej zaś – potrafią np. ułatwić przeforsowanie pomysłu, jeśli ten trafi do prezesa za pośrednictwem żony. Nawiasem mówiąc, dowiedzieliśmy się też, że gabinet prezesa zdobi taka fotografia.
Rozmówcy The Gamera oceniają, że doświadczenia brakuje również zatrudnionemu przez prezesa Łukaszowi Janasowi, który odpowiada za kreatywną stronę marketingu firmy. Janas jest jednym z nowszych nabytków Techlandu – liczącej czterysta osób firmy, z której w ostatnich miesiącach odeszło 20 osób. Nie powodzi się ponoć nawet Marcowi Albinetowi, doświadczonemu ekspracownikowi Ubisoftu, którego wysiłki na rzecz zrestrukturyzowania działu projektowego spełzają na niczym wobec kłopotów z przekonaniem szefostwa do jakichkolwiek zmian.
Z podobnymi problemami borykał się weteran z Techlandu, Paweł Zawodny (późniejszy założyciel przejętego przez CD Projekt Red studia Strange New Things). Proponowane przez niego i zewnętrznych konsultantów zmiany w procesie produkcji, które zakładały m.in. pracę w zewnętrznych silnikach graficznych i rezygnację z osobistego udziału prezesa we wszystkich spotkaniach ws. milestone’ów produkcyjnych, były torpedowane. Zawodny opuścił firmę, a dzisiejsze prace przebiegają chaotycznie, pod znakiem nieustannych zmian narzucanych przez kolejnych producentów.
The Gamer informuje też, że prezes Marchewka ma niemalże obsesję na punkcie CD Projektu Red. Ma się to przekładać na niezdrowy mechanizm oceniania wszelkich propozycji w odniesieniu do konkurencji – a cytowani pracownicy czują, że nie tyle wykonują własną pracę kreatywną, ile mają naśladować trendy. Pracom nad Dying Lightem 2 towarzyszą nieustanne zmiany, a wykonane zadanie może z dnia na dzień trafić do kosza. Przykładem ma być opis gry na Steamie – całkowicie wymieniony z polecenia prezesa, gdy tylko odpowiadający za niego copywriter odszedł z pracy.
Paweł Marchewka odpiera zarzuty, podnosząc, że proces powstawania gry wymaga nieustannych zmian i szukania lepszych rozwiązań. Tyle że, jak mówią pracownicy firmy, wszelkie pomysły na usprawnienie produkcji muszą być w Techlandzie bezkosztowe (w ocenie prezesa: po prostu „cost-effective”). Podobno jednak mimo oczekiwanej od pracowników kreatywności nieszablonowe idee często są „uwalane” i o każdy pomysł trzeba walczyć. Sam Marchewka ma uprawiać mikrozarządzanie, kojarzące się informatorom The Gamera z wścibskim „okiem Saurona”.
W końcowych akapitach artykułu natraficie na odesłanie do naszej publikacji – wraz z komentarzem, że filozofia „design through iteration”, którą miał na rzecz Techlandu ukuć dyrektor kreatywny Adrian „Pyza” Ciszewski, to „bzdura”. Produkcja Dying Lighta 2 upływa ponoć pod znakiem nie tyle iterowania, co „totalnego chaosu”. Przykład? Fabuła gry miała do tej pory zostać przepisana sześciokrotnie. The Gamer ponownie wskazuje tu na aktywny udział prezesa – jak zauważają autorzy, jednego z najbogatszych Polaków – który jest przekonany o słuszności swoich racji.
Dziś wciąż nie znamy daty premiery Dying Lighta 2, którego wydanie zapowiadano na wiosnę 2020. Wiemy natomiast, że ze studia odchodzą kolejni pracownicy, nierzadko znajdując godny pozazdroszczenia nowy dom.