Dziennikarz odgrzewa kotlet… ale reakcja CD Projektu może być zwiastunem dobrej zmiany.
Również miniony tydzień obfitował w doniesienia na temat polskiego blockbustera. Niestety – dość przykre; działalność CD Projektu wziął pod lupę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, a choć napiętą sytuację wokół spółki starał się uspokoić Marcin Iwiński, jego słowa wywołały burzę (zwłaszcza wśród testerów). Kropkę nad i postawił Jason Schreier, który wcześniej sukcesywnie relacjonował przedpremierowy crunch Redów.
Na łamach Bloomberga dziennikarz dzieli się wnioskami z rozmów z 20 pracownikami CD Projektu – byłymi i obecnymi – których wypytał (w większości anonimowo) o kulturę pracy w firmie. Wnioski?
- według rozmówców Schreiera studio skupiało się raczej na marketingu niż produkcji, terminy były nierealistyczne, co przyczyniło się do wspomnianych wcześniej nadgodzin.
- twórcy twierdzą, że wiele krytykowanych aspektów gry zostało przez studio właściwie zidentyfikowanych, natomiast nie starczyło im czasu na poprawki.
- produkcję hamowały problemy z autorską technologią, która dobrze sprawdzała się przy Wiedźminie, ale wymagała masy przeróbek, by móc napędzać zupełnie nowy tytuł. Jeden z członków zespołu porównał to do równoczesnej jazdy pociągiem i stawiania pod nim torów.
- właściwa produkcja rozpoczęła się pod koniec 2016. Wcześniej projekt po cichu zresetowano.
- po objęciu przez Adama Badowskiego funkcji reżysera, ów zażądał zmian w historii i rozgrywce (m.in. zmianę perspektywy). Kilku czołowych twórców Wiedźmina 3 miało na temat tych elementów inną opinię, co doprowadziło do fali odejść.
- demo prezentowane podczas E3 2018 było ponoć „fałszywe” i prezentowało raczej pobożne życzenia na temat gry, a nie autentycznego builda. Developerzy twierdzą, że spędzili nad nim kilka miesięcy, które mogli przeznaczyć na właściwe prace nad grą.
- przepytani pracownicy nie wierzyli w kwietniowy termin premiery do tego stopnia, że tworzyli memy na ten temat.
- część z nich narzeka na kiepską organizację pracy i niedostateczne moce przerobowe, by podołać produkcji tej skali.
- testerzy mają zarabiać w studiu 12-15 dolarów za godzinę.
- niektórzy pracownicy obstawiali, że premiera będzie miała miejsce… w 2022.
By być szczerym: są to „zarzuty” zupełnie niezaskakujące. Właściwie każdy z nich – może poza „fałszywym demem” – wybrzmiał pod koniec 2017, gdy media odkryły niskie noty CD Projektu na portalu Glassdoor i zaczęły wypytywać developerów o organizację pracy w firmie. Sam zresztą miałem wówczas okazję rozmówić się z kilkunastoma pracownikami Redów, którzy wyrażali właściwie identyczne opinie – od „cichego resetu”, przez kiepską organizację pracy, problemy z silnikiem, inwazyjne ingerencje Badowskiego i głośne odejścia, po nadmierne skupienie się na marketingu i produkcji targowych prezentacji, z czym był problem jeszcze za czasów wiedźmińskiej trylogii. (Odsyłam do „CD-Action 01/2018”, artykuł „Za szklanymi drzwiami”).
Ciekawe jest w tej historii co innego. Trzy lata temu CD Projekt sukcesywnie odpowiadał mediom słowami: „nie komentujemy plotek”. Firma ograniczyła się wówczas do wydania oświadczenia, w którym członkowie zarządu tłumaczyli, że odejścia ważnych pracowników nie wpłyną na prace. Do zarzutów pracowników odniosła się lakonicznym: „Nasze podejście niekoniecznie musi odpowiadać każdemu”
Tym jednak razem Adam Badowski zabrał głos. W krótkim wpisie ów polemizuje z tekstem Schreiera, zacytujmy zresztą w całości:
I’ve read your piece and tweets, thank you for the read. I have some thoughts. https://t.co/T3qACdrnwM pic.twitter.com/wuzy5lXoqQ
— Adam Badowski⚡️ (@AdamBadowski) January 16, 2021
Szef działu QA, Łukasz Babiel, postanowił z kolei odnieść się do zarzutów o niskie stawki testerów.
Here's how I see it. https://t.co/PI4BYMDRkl pic.twitter.com/k3AtUcrgKT
— Łukasz Babiel (@pjpkowski) January 15, 2021