Liczą sobie za dostęp 10 tys. dolarów „dotacji”.
W lutym z obozu CD Projektu napłynęły smutne wieści. Niezidentyfikowana grupa osób uzyskała dostęp do wewnętrznej sieci Redów i pozyskała dostęp do kodów źródłowych gier studia oraz jego wewnętrznej dokumentacji. Zarząd podjął wówczas decyzję, by nie negocjować z przestępcami, ci zaś wystawili swoje zdobycze na aukcji (cena wywoławcza: milion dolarów).
Sprawę relacjonowaliśmy szeroko, pytając Grzegorza Zajączkowskiego (lidera cyfryzacji Komisji Europejskiej) o możliwe przyczyny ataku oraz szanse na namierzenie sprawców; wraz z dr Marcinem Balickim (kancelaria prawna SPCG, UJ) tłumaczyliśmy zaś, dlaczego wykładowca nie może uczyć studentów na kodzie źródłowym Cyberpunka 2077, a początkujący programista nie powinien szkolić się, rozgrzebując Gwinta. Obaj panowie wystąpili zresztą w specjalnym odcinku naszej audycji.
Sprawa okazuje się mieć ciąg dalszy. Choć kod źródłowy Gwinta pojawił się w sieci jeszcze w lutym, to – donosi DataBreaches – właśnie dołączyły do niego pliki Cyberpunka 2077, Wiedźmina 3 (w wersji z ray tracingiem) oraz Wojny krwi: Wiedźmińskich opowieści (a także pakiety SDK i niewykorzystane assety). Eurogamer podaje, że przestępcy oferują paczuszkę z zaszyfrowanymi folderami, za dostęp do której liczą sobie 10 tys. dolarów.
Jest w tej beczce dziegciu łyżka miodu: sprawcy nie udostępniają wewnętrznych dokumentów CD Projektu ani danych pracowników.
Nie wiadomo, dlaczego grupa zdecydowała się na taki model „dystrybucji” danych, skoro z sukcesem zamknęła pierwotną aukcję. Raz jeszcze przypominamy jednak, że korzystanie z tak pozyskanych materiałów jest nie tylko nieetyczne, ale i nielegalne.