Halo, policja, zgłaszam libację na skwerku.
Gdy społeczeństwo wychodzi na ulice, powraca temat ograniczeń miejskiego monitoringu. Rozpoznawanie twarzy – o którym traktuje np. „Last Week Tonight” sprzed trzech dni – to jedno z narzędzi, którymi dysponuje operator kamer w City Eye. Jak jednak deklarują autorzy „symulatora miejskiej inwigilacji”, w grze działamy w służbie dobra, m.in. śledząc przestępców i wzywając odpowiednie służby. Lista zagrożeń, które przyjdzie nam identyfikować, obejmuje pożary, dewastację mienia i kradzieże samochodów, choć możemy być też świadkami ataku terrorystycznego.
„City Eye to gra inspirowana rzeczywistością i systemami inwigilacji totalnej, które oparte są na rozbudowanych sieciach monitoringu. Wiele osób nie zdaje sobie obecnie sprawy, jak szerokie zastosowanie znajdują takie systemy kontroli. Dotyczy to oczywiście nie tylko krajów autorytarnych, ale także tych uznawanych za demokratyczne. Nasza gra pozwoli poznać bliżej ten nieco już orwellowski świat i sprawdzić, jak to jest mieć wielką kontrolę nad miejskim życiem”.
– opowiada o założeniach gry Mateusz Zawadzki, CEO odpowiedzialnego za tytuł Ultimate Games S.A.
Gra ukaże się w drugiej połowie roku, ale już teraz możecie zapoznać się z jej bezpłatnym prologiem na Steamie. Etap demonstracyjny rozgrywa się na przestrzeni jednej tylko dzielnicy, za to w pełnej wersji będzie ich szesnaście. Wraz z nimi otrzymamy podgląd z kilkuset ruchomych kamer – przyda się więc podzielność uwagi, zwłaszcza że wydarzenia w przestrzeni miejskiej będą miały charakter losowy.
Z okazji udostępnienia prologu – konkurującego przecież z tysiącami dem – autorzy opublikowali również poniższy zwiastun.