Adaptacja książki Lema: Przewidywana sprzedaż, orientacyjna data premiery

Wreszcie poznaliśmy również jej gatunek oraz perspektywę, z której będziemy obserwować akcję.

Krakowskie Starward Industries wyprzedaje akcje. Firma, która zapowiedziała przeniesienie na ekrany monitorów jednej z powieści Stanisława Lema, chce pozyskać z publicznej emisji ok. 3,2 mln zł. Jak tłumaczy prezes Marek Markuszewski:

– Dotychczas zapewniliśmy spółce finansowanie na poziomie 6,2 mln zł, co wraz z kapitałem pozyskanym w aktualnej emisji publicznej pozwoli na ukończenie produkcji oraz wydanie gry w modelu self-publishing, z uwzględnieniem rozległej kampanii marketingowej. Jesteśmy świadomi wartości naszego projektu, co znajduje odzwierciedlenie w jego ambitnej wycenie

O tworzonej od roku produkcji wiadomo było w zasadzie tyle, że powstanie, jednak wspomniana emisja (oraz plany wejścia na NewConnect w II kwartale przyszłego roku) skłoniły Starward Industries do zwierzeń. Jak dowiadujemy się z czatu inwestorskiego z Markuszewskim (Stockwatch.pl):

  • Gra ukaże się w 2021 roku, w okolicach 100-lecia urodzin pisarza
  • Będzie ona dostępna „na konsolach zarówno obecnej, jak i nowej generacji”; twórcy nie wykluczają czasowej wyłączności na którąś z platform
  • Spółka „ostrożnie zakłada” sprzedaż na poziomie 500-700 tys. egzemplarzy (w pierwszym roku). Zbyt mógłby zwiększyć wydawca, którego krakusi właśnie poszukują
  • Budżet na produkcję i marketing wyniesie (odpowiednio) ok. 7 i 2 mln zł.
  • Tytuł wpisze się w formułę narracyjnych gier przygodowych (co jednak jest szeroką przegródką, bo podpadają pod nią i tytuły Telltale czy Quantic Dream, i Night in the Woods)
  • Akcję mamy obserwować z perspektywy pierwszej osoby.
  • Zespół wykorzystuje silnik Unreal Engine 4

Markuszewski zapewnił również, że jego studio dobrze żyje z Tomaszem Lemem (synem Stanisława, a więc i dysponentem licencji), któremu wypłaciło już zaliczki i zagwarantowało udział w popremierowych zyskach.

Nawiasem mówiąc… wciąż nie ujawniono którą z powieści krakusi wzięli na tapet, ale jeden z komentatorów słusznie zwrócił uwagę, że zachodnie wydanie „Niezwyciężonego” podejrzanie przypomina widoczną powyżej grafikę koncepcyjną…