Studio Prime Bit Games wyspecjalizowało się w stealth marketingu. Czy jednak można sprzedać grę, nie pokazując jej?
W 1995 r. nieistniejące już Leryx Longsoft (znane również z platformowego Lwa Leona) opublikowało polską odpowiedź na na sukcesy Heroes of Might & Magic czy (ciut już zapomnianego) Warlords. Słowem: turową strategię, w której na pokrytych mapą siatkach toczymy bitwy, w międzyczasie rozwijając miasto i bohatera.
Sequel Clasha zapowiedziano trzy lata temu, ale odpowiedzialne za niego Prime Bit Games długo wzbraniało się przed zaprezentowaniem builda. Pewne wątpliwości mogło zresztą budzić portfolio studia; szerzej nieznany zespół produkował dotychczas mobilki – karciankę Magic Nations, platformera Caveman Chuck czy labiryntówkę Go! Birdie.
We wrześniu ubiegłego roku zobaczyliśmy cinematik i garść screenów (zresztą niezbyt wyględnych). Następnie premierę opóźniono na kwiecień 2022 r, by po wybuchu wojny w Ukrainie przełożyć ją po raz kolejny. Przedstawiciele Prime Bit – dość brawurowo – wyjaśniali, że „w obliczu obecnej sytuacji” nie mogą planować premiery i promocji gry, której fabuła dotyczy konfliktów i wojen. Obiecali jednak, że dochód z preorderów złożonych między 4 a 19 marca zasili konta ukraińskich organizacji humanitarnych.
Zapytana o efekty akcji Sandra Wojnarowicz (prezes zarządu Prime Bit Games), tłumaczy w rozmowie z PolskiGamedev.pl:
„Sprzedaż w tym okresie nie przyniosła pozytywnego skutku, w zamian za to zorganizowaliśmy jednak zbiórkę pieniężną wewnątrz firmy (udało nam się zebrać kilka tysięcy zł) i gotowe paczki leków, żywności, artykułów higienicznych zostały przekazane bezpośrednio do Kijowa”.
W kwietniu gra co prawda nie wyszła… ale studio zaprezentowało wówczas jej teaser. Był on jednak krótki i pokazywał niewiele. Podobnie zresztą, jak niespełna trzydziestosekundowy zwiastun wczesnodostępnej wersji.
Początkowo tytuł był dostępny jedynie na wewnętrznej platformie studia. Od 28 października można go kupić na Steamie, gdzie jednak – delikatnie mówiąc – przyciągnął umiarkowane zainteresowanie.
Ponadto w social mediach pojawiły się uzasadnione wątpliwości co do publikowanych na platformie „recenzji użytkowników”.
I jeszcze jedna perełka, bo spółka twierdzi, że to w ogóle nieprawda, że każdy może kupić i zrecenzować, że to przyjaciele i w ogóle i po co się ludzie czepiają. https://t.co/HNJYOBnJkV pic.twitter.com/H0D351IVwe
— Adrian (@wpisztutajnic) November 3, 2022
No, jak tam @PrimeBitGames i prezes @MikeReczkowicz? Dlaczego piszecie sobie recenzje swojej gry? Wiecie, że za to można wyłapać bana na Steam?:3 Głupio by było jakby ktoś to zgłosił do Steam… https://t.co/31ucdlpASW pic.twitter.com/rnyVjnWcNX
— Adrian (@wpisztutajnic) November 3, 2022
Kto normalny pisze takie recenzje?
Tyle "nagród społeczności", całowania po dupie, wychwalania twórców.A fakt smutny:
– konta po kilka gier
– brak avatarów
– ledwo co kot napłakał recenzji
– puste profile (to nie są normalni użytkownicy)Widziałeś? @KrolMichal pic.twitter.com/spckPhCdK0
— kantal (@kantallive) November 3, 2022
Więcej o grze dowiecie się z jej steamowej karty katalogowej (acz do publikowanych nań opinii „graczy” podchodzilibyśmy z rozwagą).