Ekipa 11 bit studios ma prawo odtrąbić zwycięstwo.
Nic nie ogniskowało w minionym tygodniu równie wielkiej uwagi, jak emocjonalne oświadczenie warszawskiego studia. Autorzy i autorki ze zdumieniem dostrzegli, że popularna giełda z kluczami ma w swojej ofercie zamówienia przedpremierowe na ledwie co zapowiedziany tytuł, mało tego: kupiec „przewidział” jego cenę i klasyfikację PEGI. Cytowany na naszych łamach ekspert zaznaczył, że choć praktyka jest „szemrana”, to jednak „bardzo typowa”; platforma chce w ten sposób budować swoją widoczność w wyszukiwarce Google’a.
Skontaktowaliśmy się zarówno z 11 bit studios, jak i Kinguinem. Paweł Miechowski, przedstawiciel pierwszej z firm, nie krył oburzenia (– To my tworzymy grę, my odpowiadamy za nią przed klientem, a nie jakiś „ktoś”, który nie ma z nami nic wspólnego, a zarabia na naszych plecach). Brandon Doerfler, p.o. prezesa i CFO Kinguina, przeprosił twórców i graczy, twierdząc, że „oferta” zniknęła z targowiska. Tak się jednak nie stało.
Wygląda na to, że sprawa znalazła właśnie swój epilog; za pośrednictwem platformy nie kupimy dłużej polskiego city buildera. W mediach społecznościowych pojawiło się zaś następujące oświadczenie:
Our Official Statement pic.twitter.com/eMfQ82IHPh
— Kinguin.net 🎮 (@KinguinNet) August 25, 2021
Tradycyjnie zachęcamy do kupowania polskich gier za pośrednictwem GOG-a, Steama, Epic Games Store’a lub od któregoś z oficjalnych partnerów krajowych developerów. W ten sposób mamy pewność, że nasze pieniądze trafią do właściwych kieszeni.