…oceny: mieszane. Zainteresowanie: nikłe.
MS Games brzydko poślizgnęło się na ostatniej prostej. Jak informowaliśmy pod koniec maja – tuż przed premierą Land of War, drugowojenny shooter biorący na tapet realia kampanii wrześniowej, musiał się opóźnić. Wszystko przez USK (niemiecki odpowiednik paneuropejskiego PEGI), którego urzędnikom nie spodobało się eksponowanie w grze nazistowskiej symboliki.
Ostatecznie gra trafiła na rynek wczoraj, pozbawiona swastyk (acz ma ja przywrócić bezpłatna łatka). Furory jednak nie zrobiła, gdy piszę te słowa steamowy rekord równocześnie grających zatrzymał się na poziomie 250 osób.
(źródło: SteamDB)
To sporo mniej niż premierowe wyniki playway’owej śmietanki: Mr. Preppera (6,9 tys.) i The Tenants (4,6 tys.), ale także niedostępnego w Niemczech i w Chinach Lust from Beyond (1,3 tys.), już nawet nie wspominając o gigantach pokroju Outriders (125 tys.). Dość podobne wyniki prezentował popremierowo Rustler, w zgodnej opinii środowiska uznany za porażkę. Inna rzecz, że nie znamy budżetu produkcji i marketingu Land of War… choć raczej trudno oczekiwać, by był on niski, w końcu studio taśmowo trzaskało zwiastuny, zaprosiło przed mikrofony Mirosława Zbrojewicza czy Jacka Rozenka, a nawet nagrało drugowojenne rapsy.
Dodajmy, że choć ocen na Steamie jest jak na lekarstwo (raptem 93), opinie pozytywne i negatywne rozkładają się – mniej więcej – po połowie. Pierwsi gracze z uznaniem patrzą na retrogameplay, rodzimi odbiorcy doceniają polskie realia i fakt, że gra nie podąża bezrefleksyjnie za standardami Medal of Honor czy Call of Duty… wszyscy kręcą natomiast nosami na kiepską optymalizację, drewniane animacje, dialogi (i voice acting), niewidzialne ściany, moc skryptów i bugi. Dość często powraca głos, że w obecnym kształcie build powinien trafić do early accessu.
Ażeby jednak nie kończyć pesymistyczną nutą, autorzy właśnie opublikowali zwiastun premierowy: