Wystarczyły dwa słowa, by w sieci rozgorzała dyskusja.
„Stay Human”, a dokładniej „Dying Light 2: Stay Human” – taki właśnie znak towarowy zarejestrował Techland (zarówno na terenie UE, jak i w USA), czym uwolnił domysły graczy. Część doszukiwała się w tym haśle zapowiedzi trybu sieciowego, choć przecież pamiętamy, jak skończyło Dying Light: Bad Blood. Inni: zupełnie nowej produkcji, a jeszcze kolejni ujrzeli w tym zbitku liter przesłanie całej gry… i chyba to ostatnie stwierdzenie jest najbliższe prawdy. Trzeba tylko głębiej sięgnąć pamięcią.
„Good Night, Good Luck” było sloganem pierwszej części Dying Light, używanym w prasówkach czy na grafikach promocyjnych. Że „Stay human” podzieli ten los – potwierdziło nieoficjalne GRYOnline.pl.
Co prawda Techland zaliczył po drodze mnóstwo problemów i afer, ale o tym, jak jest rzeczywiście, dowiemy się ponoć jeszcze w tym roku (i to zarówno na pecetach, jak i konsolach obecnej i minionej generacji). Warto wspomnieć, że wrocławianie ruszyli właśnie z sesjami AMA (ang. „ask me anything”). Na pierwszym z nagrań nie ujawniają daty premiery (cóż za niespodzianka!), Tymon Smektała (lead game designer) zdradził natomiast, iż…
- W tytule pojawi się raptem jeden pojazd, którym pokierujemy w raptem jednej misji.
- Świat gry wynosi niemal 7 km kwadratowych, jest więc dwukrotnie większy od map „jedynki” (w dodatku na tyle wertykalny, iż – w istocie – okaże się jeszcze obszerniejszy).
- Nie chwycimy za broń palną (ta została ponoć zniszczona podczas wojny domowej i nikt nie był w stanie jej odtworzyć)… natomiast za łuki i rozmaite samoróbki – owszem.
- Linka z hakiem została przerobiona… acz raczej możemy liczyć na wrażenia rodem z „Tarzana” niż ze „Spider-Mana”. Dodajmy, że narzędzie może być używane jako broń.
- Wygląd The City ma się zmieniać zależnie od decyzji, które podejmiemy. Obszar ma się dzielić na dwie główne dzielnice: Stare Miasto i industrialny hub, acz te mają zawierać w sobie po kilka zróżnicowanych dzielnic.