Czy warto dać jej kredyt zaufania?
Wojowie z Mirmiłowa nie mieli dotychczas szczęścia do kultury cyfrowej. O ile gros z nas miło wspomina amigową przygodówkę point’n’click od Seven Stars, nie da się ukryć, że zawierała ona dyskwalifikujące błędy (chociażby dead endy, a więc sytuacje, w których – w wyniku niefrasobliwości gracza – tytułu nie dało się przejść). Na Kajka i Kokosza: Szkołę latania oraz Kajka i Kokosza 2: Cudowny lek lepiej spuścić zasłonę milczenia, z kolei Kajko i Kokosz: Twierdza czarnoksiężnika była produkcją przeznaczoną raczej dla najmłodszych z najmłodszych (inna rzecz, że Kajko przemawiał w niej głosem osiedlowego zbira).
Być może na kanwie sukcesu niedawnej ekranizacji Netfliksa (inna rzecz, że co najwyżej poprawnej) spółka Ditix Games poinformowała właśnie o podpisaniu pięcioletniej umowy licencyjnej z Fundacją „Kreska” im. Janusza Christy. Pozwala ona studiu na wykorzystanie postaci, nazw własnych oraz rozwiązań fabularnych z kultowej serii komiksów, co powinno zaowocować grą pod roboczym tytułem „Gród Kajka i Kokosza”.
Pierwsze rozczarowanie: firma zakłada pracę nad mobilnym free to play’em. Kolejne: jej strona wygląda na ten moment dość generycznie, niewiele też wiadomo o zatrudnionym w studiu pracownikach.
Dodajmy, że Ditix Games to spółka zależna Ditix SA., która z grami miała dotychczas niewiele wspólnego. Jak czytamy:
„Spółka działa w branży windykacyjnej. Podstawową działalnością jest nabywanie na własny rachunek pakietów wierzytelności pieniężnych, konsumenckich, pochodzących z kredytów, pożyczek bankowych jak również sektora telekomunikacyjnego czy transportowego”.
Uczciwie trzeba jednak zaznaczyć, że Ditix Games ma na koncie kilka gier. Chociażby Quick Fisha, jaki pozwala nam wcielić się w rybkę, która kolekcjonuje perły i złote monetki (jak zdradza Google Play – pobrano ją ponad tysiąc razy) albo Bacteria Smashera (tytuł mówi wszystko), którego pobrało ponad 5 tys. użytkowników Androida.