To jeden ze skutków majowego wjazdu do wczesnego dostępu.
Jeszcze zanim doszło do debiutu na Steamie, tytuł odbył wyczerpujący rajd, a ECC Games musiało dwukrotnie zaktualizować nazwę produkcji. Start też nie był łatwy – wraz z nie do końca entuzjastycznym przyjęciem gry akcje firmy zanotowały duże spadki. Dziś kurs nadal utrzymuje się na niskim poziomie, ale już 68% z 547 recenzji oznaczonych jest kciukiem wycelowanym w górę. Teraz autorzy ogłosili, że wzięli na warsztat jedno z głównych rozczarowań wczesnego dostępu, a więc niedostatecznie realistyczną fizykę jazdy i kontrolowanych poślizgów.
Nowy model fizyki ma poprawić model jazdy oraz „poczucie zachowania samochodu” podczas używania kontrolerów z funkcją force feedback. Aktualizacja trafi do gry jeszcze w tym tygodniu. Jak deklaruje prezes ECC Games Piotr Wątrucki, uwaga firmy „koncentruje się obecnie na wdrożeniu rozwiązań, które sprawią, że gracz poczuje się jak na prawdziwym torze wyścigowym”.
Autorzy gry obiecują, że prócz dalszego szlifowania modelu jazdy w najbliższej przyszłości dodadzą do gry m.in. dziesięć nowych wersji językowych, od francuskiego po koreański. Mamy doczekać się również premiery pierwszej wersji systemu powtórek, a także dodania dodatków pozwalających na modyfikowanie wyglądu aut. Bądź co bądź „tuningowanie wymarzonego driftowozu” jest właśnie jednym z celów gry – oprócz właściwego ścigania się i ślizgania na japońskich torach wyścigowych Ebisu.
Jeśli macie ochotę sprawdzić, jak po zmianach pali się gumę, Drift21 właśnie można kupić na Steamie o jedną czwartą taniej, tj. za 74,99 zł.